poniedziałek, 3 października 2011

Bluzeczka widełkowa

Szkoda,ze zdjecia nie oddaja dobrze uroku tej mojej kreacji,bardzo ladnie wyglada,bardzo intrygujaco.To kulminacja moich widelek w swej fazie "kordonkowej":) Mnostwo pracy,mnostwo dlubania: pasy roznej dlugosci,2 x 2 pasy na ramionach najdluzsze,latwo policzyc,ze maja po 350 petelek,te 2 pod dekolt cos ok.250,te 2 na tyl sa nieco dluzsze - 300,rekawy (2 x 4) tez sa dlugie,o ile pamietam dobrze - 350 oczek.Petelki zebrane po piec,w parach identycznych po obu stronach,zebrane najpierw bialymi polslupkami i lancuszkiem (moje doswiadczenie podpowiada mi,ze jest najczesciej tyle polslupkow w petelce ile tworzacych owa petelke nitek,w tym wypadku piec,i ta sama ilosc lancuszka,czyli piec oczek),i obrobione polslupkami,potem na to polslupki niebieskie i wykonczone raczkiem/petelkami/obrzutem wykonywanym co dwa oczka (inaczej byloby za gesto).Pasy laczylam juz zwyklym zygzakiem,rozszerzajac go na dole rekawow i na dole bluzeczki.Szkoda,ze nie pomyslalam i nie rozszerzylam tez pod pachami,ale bylam wtedy jeszcze mloda i ...,tak,duzo szczuplejsza:) Widelki nie przebaczaja i nic sie tu nie rozciaga,dlatego na razie bluzeczka wisi w szafie:)








2 komentarze:

  1. bardzo ciekawie to wygląda... intryguje mnie sposób połączenia...

    OdpowiedzUsuń
  2. dziekuje! jeszcze fajniej na ludziu to sie prezentuje:) laczenia to czesto dopieralam jak tam mi sie akurat podobalo czy wydawalo zgrane ze sposobem obrobienia petelek.

    OdpowiedzUsuń