Moje ukochane kocyki
Często jest tak, że jak już zacznę coś robić dobrze, to nie lubię przestawać tego robić - więc gdy z różnego rodzaju poncho przeszłam (dość płynnie zresztą i bezboleśnie) na różnego rodzaju kocyki to przez parę dobrych lat szydełkowałam tylko kocyki. Żaden inny projekt nie wzbudzał we mnie tak wielkich i pięknych emocji, żaden inny pomysł nie wydawał mi się równie warty realizacji. Mój post ze stycznia zeszłego roku (tutaj) pokazuje jak długo trwała ta faza, iloma i jakimi kocykami zaowocowała:)
Ale potem i ta faza minęła, zaczęłam interesować się zupełnie innymi kreacjami, i znienacka okazało się, że ostatnim zrobionym przeze mnie kocykiem jest właśnie ten tęczowy.
Tęczowy kocyk z malutkich kwadratów
Zrobiłam go w zeszłym roku wykorzystując część posiadanych już kolorów z zapasów akrylowych, resztę radośnie dokupiłam. Jak zwykle regularny układ wszystkich tych kolorów wygrał nad chaotyczną mozaiką i dlatego wyszedł mi kocyk-tęcza.
30 kolorów po 30 małych kółeczek każdy, zrobione oddzielnie a potem zszyte razem delikatna włóczką wzdłuż prostych linii. Razem - kwadratowy kawałek tęczy 90x90cm.
Moim zdaniem prezentuje odwagę, miłość i piękno❤️