Od czasu do czasu, nie zawsze na początku roku, ale rzeczywiście dość często w ramach jakiegoś czasowego podsumowania, robię porządek w wełnach, kordonkach, zaczętych projektach, fachowych gazetkach i notatkach wszelkich. Zawsze wiąże się to z olbrzymimi emocjami, niekoniecznie pozytywnymi prawdę mówiąc, bo znajduję/przypominam sobie o wszystkich tych moich pomysłach, z których nic nie wyszło :)
W tym roku było natomiast zupełnie pozytywnie, bo parę rzeczy owszem, mam do skończenia, ale - uwaga! uwaga! - uważam, że naprawdę dam radę je skończyć :)
Za dodatkową i bardzo miłą niespodziankę uznaję fakt, że udało mi się, chyba w ogóle po raz pierwszy!, zebrać w jednym, konkretnym, precyzyjnym i stałym miejscu wszystkie moje narzędzia pracy ręcznej. Mają więc teraz swój własny kosz wszystkie moje gazetki, szydełka, druty, widełki, igły, frywolitki, a razem z nimi mini-krosno i dwa młynki do plecienia. Tych ostatnich jeszcze nigdy nie używałam ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz